Dworek szlachcia Zarakiego

Dworek w , którym są dużo urządzeń magicznym. Można to zauważył od razy kiedy wchodzi się do jego dworka. Umeblowanie jest dość skromne , bo więcej pieniędzy wydaje na magie niż na samego siebie.

Wszedł« do swojego dworka jak zawsze z kapturem na głowie w ręku trzymał jedną torbę i mniejszą walizkę, poszedł do siebie do pokoju się rozpakować , kiedy to zrobił poszedł do swojego pokoju przeznaczonego do magii. Zamknął się w nim i zaczął tworzyć magię .

Po jakimś czasie skonczył pracować i wyszedł z mieszkania skierując się w strone rynku.

Wszedł wolnym krokiem z chłopakiem do swojego dworku usmiechając się lekko

Cały czas szedł za Zaraki'm, rozglądając się wokół. Jedynie od czasu do czasu spoglądał za siebie, chcąc się upewnić, że koń idzie cały czas za nim.

mam stajnie dla koni za dworkiem *poweidział łagodnie idąc własnie na tyły gdzie stały trzy boksy wyposarzone w wszystkie rzeczy potrzebne dal tych zwierząt* twój zwierzak może tutaj zostać *wskazał ręką na boks*

-Hm, wolałbym, żebyś go nigdzie nie zamykał. Nie lubi siedzieć w zamknięciu. -stwierdził, lekko kiwając głową- Będzie grzeczny~. Prawie zawsze jest grzeczny. -mruknął. Spojrzał na konia, który przystanął niedaleko i zaczął skubać trawę- No popatrz. Grzeczniutki i słodzitki! -zawołał, dotykając dłońmi swoich policzków i uśmiechając się szeroko. Po chwili na jego twarzy pojawiła się jego "normalna" mimika. Spojrzał na Zaraki'ego lekko uśmiechając się. Pociągnął go za rękaw- Nie chcę chamsko wpraszać, ale chciałbym zobaczyć twój dom~

- Pewnie
Ujął jego dłoń i wszedł spowrotem do domu uśmiechając się szeroko pokazując białe zęby.

-Masz ładny uśmiech. -stwierdził, idąc za Zaraki'm.

- Dzięki
Powiedział wesoły i wstanąl przed pierwszym pokojem byl to jego salon . Był to duży poko około 30m kwadratowych, stało łóżko spore szafa i szuflady, dalej w pokoju obok była pokój magii
- Tutaj nie możesz wejść
Wskazal na drzwi mówiąc twradym głosem, którego nie można się sprzeciwić

Z zaciekawieniem rozglądał się i przyglądał wszystkiemu.
Spojrzał na drzwi, a po chwili za Zaraki'ego.
-A dlaczego? -zapytał z wyraźnym zaciekawieniem- Znaczy się, nie mam zamiaru tam wchodzić, ani nic, wiesz, tego... -uniósł dłonie w obronnym geście- Po prostu chciałbym wiedzieć. -stwierdził.

Mruknął coś niewyrażnie pod nosem idąc dalej
- To mój pokój do którego nie można wejsć.
Powiedział krótko i zwieźle , pokazał mu jeszcze nie duzą kuchnie i i salon dość spory i było w nim bardzo dużo miejsca. Zatrzymał się w salonie i spojrzał za okno gdzie był piękny as otaczający jego dworek.

Przystanął koło Zaraki'ego. Spojrzał na niego i podążył za jego wzrokiem; za okno.
-Jak tu pięknie~ -westchnął, wpatrując się w las.

-Sam wybrałem to miejsce więc nie mogło być inaczej
Powiedział łagodnie i spojrzał na chłopaka uśmiechając się lekko
- To co chcesz teraz porobic ?
Spytał się ciekawy podnosząc jedną brew do góry

Wzruszył ramionami.
-Nie wiem, w sumie, obojętne mi. -stwierdził, nadal wpatrując się w okno. Dopiero po chwili poczuł na sobie wzrok Zaraki'ego. Spojrzał na niego, mimowolnie lekko czerwieniąc się.

Podszedł do niego blisko i musnal jego usta swoimi
- Daj propozyjce
Mruknął cicho patrząc na chłopaka

Zarumienił się jeszcze mocniej. Nieśmiało objął jego szyję i delikatnie przybliżył swoje wargi do jego warg.

Objął chlopaka delikatnie za talie i muskał jego usta delikatnie , po chwili pocałowal go delikatnie w usta

Przyległ swoim ciałem do jego ciała, oddając pocałunek.

*przytulił go mocno do siebie calujac go namietnie i wsunal jezyk do jego ust*

Rozchylił usta, ułatwiając Zaraki'emu kontynuowanie pocałunku.

Zadowolony wsunął język głebiej muskając swój jeżyk jego, podniósł go jak księżniczke i zasniósł go do swojej sypialni ni przerwyajac pocalunku, polozyl go na lozku i muskal jego sutki przez material koszulki

-Mmm~. -pieszczoty Zaraki'ego od razu go rozbudziły.

Włożył jedną ręke pod koszulke chłopaka drążniąc jego oba sutki rękami , zacząl całować jego szyje zostawiając gdzie niegdzie malinki

Jęknął cicho. Położył dłonie na jego obojczyku, lekko go pocierając. Po chwili zaczęły zjeżdżać niżej, zaczęły odpinać jego płaszcz.